Drewniana sypialnia

Dom Tkacza nad potokiem – 180-letni śląski szachulec

Domy w Polsce

Jest jak stary człowiek po przejściach. Trochę krzywy, z pochylonymi ścianami i pęknięciami na tynku. Piękny, chociaż niedoskonały. Joanna z Wojtkiem oddali mu całe serce.

reklama
Stary dom na Śląsku

Warto marzyć

Choć był brzydki – intrygował Wojtka od lat. Proporcjonalny dach i ładna bryła, ale brutalnie potraktowana szarawym barankiem. – A gdyby tak wymienić przypadkowe okna, bo obok XVIII-wiecznych wstawiono współczesne – od razu byłoby lepiej. Wyrzucić boazerię, oczyścić ze wszystkich warstw farby olejnej – zastanawiał się Wojtek. Niestety, posiadłość nie była na sprzedaż, bo od lat ciągnęła się sprawa spadkowa. On jednak nie odpuszczał i pewnego dnia mógł wreszcie spełnić marzenie. – Budynek, choć ma ponad 180 lat, trzymał się nieźle aż do powodzi w 1997 roku. Gdy wylał potok, pochylił się w jedną stronę, ale udało się go uratować – cieszą się wraz z siostrą Joanną. Choć łatwo nie było.

Ukryty szachulec

Zaczęli od osuszenia murów i wyrzucenia wszystkiego, czym obrastał przez lata. Dali mu pooddychać. Wojtek ma ogromną wiedzę na temat rewitalizacji starych budynków, więc wiedział, jak się z nim obchodzić. – Pamiętam, że przyszły roztopy i potem chwycił mróz. Przemroziło baranek i pokazała się pod nim szachulcowa konstrukcja. To było jak cud. Wiedzieliśmy, że jest, ale nie mieliśmy pojęcia, że elewacja będzie taka ładna – opowiada Joanna. Teraz jest moda na rewitalizację, ale 10 lat temu trudno było znaleźć fachowca od drewnianych okien, który potrafi też odtworzyć okucia.

Stara wiejska szafa
Malowana w kwietne albo geometryczne motywy skrzynia była najpopularniejszym meblem w chłopskich domach. Kosztowała  zdecydowanie mniej niż kredens czy szafa.

Z Syberii na Śląsk

Wyzwaniem było pociągnięcie kanalizacji przez dwa piętra czy maskowanie skrzynki z elektryką. – Instalację poprowadziliśmy natynkowo, wybraliśmy kable w oplotach bawełnianych i ceramiczne gniazdka Fontini. Kosztowały sporo, ale inne nie pasowały – tłumaczy Joanna. Zaszaleli też z szybami. Sprowadzili je z huty… na Syberii. – Widać, że są odlewane starymi metodami, nie są tak równe jak typowe i pięknie załamują światło – dodaje. 

Meble w ponurych wiejskich domach miały dodawać radości, stąd kolory: turkusowy, pomarańczowy czy nazywany byczą krwią czerwony. Popularne zdobienia? Kwiaty i landszafty.

Nowoczesny harys

– Płytki do łazienek znaleźli w Tubądzinie, z harysem, czyli pęknięciami jak na starych kaflach. Dachówki też robiono na zamówienie, sześciokątne, na wzór tych, których nie udało się uratować. Wszystkie meble są ludowe, śląskie. – Dzisiaj już takich się nie znajdzie. Na szczęście Wojtek zaczął je zbierać w dobrym momencie. Szafa z portretem lorda jest rarytasem – zdradza Joanna. Ale i tak najbardziej uwiodła ich historia domu. Mieszkali w nim tkacze, jak w całej okolicy Gór Sowich. W 1848 roku doszło tu nawet do buntu. Niemiecki noblista Gerhart Hauptmann opisał go w dramacie „Tkacze”. Sama idea walki o lepszy los narodziła się w pobliskich Pieszycach, w karczmie. Jej budynek niedawno wystawiono na sprzedaż. Kupił go Wojtek. Już trwa remont.

Tekst: Beata Woźniak
Stylizacja: Michał Gulajski
Zdjęcia: Michał Mrowiec

Zobacz także: Chatka z innej bajki – śląski szachulec z kobaltowymi oknami

Zobacz także: Stodoła od dobrego księcia – rustykalny dom na Morawach

Zobacz również